Goście

wtorek, 19 lutego 2019

Gierki w związku

Podsumowanie weekendu:

Jeden spóźniony wieczór walentynkowy, dwa spotkania ze znajomymi, jedno spotkanie z rodzicami, dwa seanse w kinie, dwa seanse planszówkowe, 3 kolacje na mieście i jeden brunch, morze wypitego alkoholu oraz jeden zestaw wstępnie zamówionych zaproszeń na Ślub Numer Dwa.
Tak to jest jak trzeba zmieścić dwa tygodnie w trzech dniach.

A z innej beczki:

Jestem wielką fanką grup dyskusyjnych. Kiedyś to były fora, teraz to grupy na fb: z zainteresowaniem śledzę najróżniejsze. Dziś przeczytałam posta dziewczyny, która opisała wymianę korespondencji smsowej ze swoim facetem, gdy ten odwołał randkę i zapytała jak odpisać i zareagować: czy wyrazić pretensje, czy może je odpuścić? Czy być chłodną? Czy ona w ogóle ma prawo w tej sytuacji mieć pretensje? Umówić się z nim w przyszłym tygodniu, czy właśnie nie?

Tak sobie myślę, że kilka lat temu (no, tak bardziej z 10-12) zadawałam dokładnie takie same pytania: czy mam prawo mieć pretensje, że on nie zadzwonił, skoro wiem, że był zmęczony po pracy a za kilka godzin miał kolejną zmianę? Czy powinnam powiedzieć, ze mi się nie podobało jego zachowanie, czy odpuścić żeby nie wyjść na upierdliwą marudę? I tak dalej.
Borze szumiący, ależ to było męczące!
Zajęło mi dużo czasu żeby dojść do tego, że w związku nie powinno być potrzeby uprawiania takich gierek. W dobrym związku możesz być sobą, mówisz o swoich uczuciach i potrzebach oraz przyjmujesz uczucia i potrzeby drugiej osoby. Nie stosujesz zagrywek i strategii żeby uzyskać jakiś efekt, bo jeśli czegoś chcesz możesz o tym po prostu powiedzieć a druga osoba da Ci to, jeśli tylko będzie w stanie, bo zależy jej na Twoim szczęściu.
Jeśli czasami wolisz spotkać się z koleżankami/on woli się spotkać z kolegami niż iść na randkę możecie to zrobić i nikt nie będzie strzelał fochów, bo i tak na koniec dnia opowiecie sobie o tym myjąc zęby przed spaniem. To znaczy: tak jest u nas, może u kogoś innego jakaś ona i jakiś on oboje wolą nie spotkać się ze znajomymi tylko razem oglądać serial - i to też jest fajne. 
Chodzi o to, że każdy może robić to co jest dla niego ważne bo na te ważne rzeczy w związku powinno być miejsce. Nikt nie musi przygotowywać strategii kar i nagród żeby on zaczął wykonywać swoją część domowych obowiązków, albo sprawdzać wyciągów z kart kredytowych bo ona po kryjomu wydaje za dużo na buty - bo jesteście dorosłymi ludźmi, którzy poradzą wspólne życie za które oboje są odpowiedzialni.

Jakie to wspaniałe uczucie!
I wiecie co? To się zaczyna już na etapie randkowania.
Pamiętacie jak przedstawiałam swoją Teorię Wielkiego Dopasowania? Dlatego nauczyłam się, że warto być sobą i od samego początku nic nie udawać. Jaki ma sens przestrzeganie tych wszystkich zasad, odczekiwanie przepisowej liczby minut/godzin/dni żeby przeczytać wiadomość/odpisać/zaproponować kolejne spotkanie? Pytanie oczywiście jest retoryczne: strategie te mają na celu "wygranie" pierwszych randek i wywołanie u drugiej osoby zaangażowania. Tylko jaki to ma sens jeśli tej osobie spodoba się ktoś kogo tylko udajemy?
Chcesz esemesować cały dzień? Rób to. Jeśli on należy do ludzi, którzy sprawdzają telefon raz na 3 dni: lepiej żebyście się dowiedzieli o tej niezgodności wcześniej. Jeśli on chce zadzwonić i usłyszeć twój głos to niech po prostu to zrobi zamiast czekać aż miną 3 dni od ostatniej randki. Tym sposobem, jeśli ty na dźwięk słów "chciałem cie tylko usłyszeć" w środku dnia pracy dostajesz gęsiej skórki - dostaniesz jej teraz, zanim się zaangażowałaś, a nie później.
Jak mówiłam, dużo czasu zajęło mi dojście do tych (i paru innych) wniosków. A jak już do nich doszłam, trafiłam na mężczyznę, który myślał tak samo i tak już zostało.



1 komentarz:

  1. Zgadzam się w pełni. Sama też nie lubię i nie uprawiam żadnych gierek związkowych; i zimno mi na samą myśl, że przy najbliższym człowieku miałabym nie móc być w pełni sobą. Taki związek byłby dla mnie bez sensu.

    OdpowiedzUsuń