Goście

środa, 19 grudnia 2018

"Hydraulik"- dramat w czterech aktach. Kontynuacja niewykluczona


Prolog
Dogłębna inspekcja wykazała, że okazjonalnie podciekanie wody na podłogę pod umywalką nie pochodzi z dodatkowego kranika używanego tylko do czyszczenia wc (o którym wiemy ze trochę cieknie) ale z okolic zaworu przy wodomierzu.

Akt 1.
Dzwonię do hydraulika wspólnoty. Ten nie może, nie wie, zarobiony jest. Kolejnego dnia (wtorek) udaje się go namówić aby przyszedł na inspekcję (też we wtorek). Inspekcja wykazuje dziurę w kolanku koło wodomierza. Hydraulik zgadza się przyjść ze swoimi ludźmi już w środę. O 11. Po godzinach pracy oczywiście się nie da. Ale hej, przecież na miejscu jest Szalony Naukowiec, co z tego że po polsku to on może umie kupić kiełbasę, ale nie wymieniać się szczegółami technicznymi dotyczącymi zawiłości systemu doprowadzania wody.

Akt 2.
Środa.
Hydraulicy przychodzą, wymieniają kolanko, robią bałagan. Szalony Naukowiec sprząta. Ktoś mógłby pomyśleć,że skoro usterka przy wodomierzu, to naprawa w ramach umowy ze wspólnotą tak jak odpowietrzanie kaloryferów - naiwna by to była osoba!

Akt 3.
Czwartek.
Na podłodze w łazience woda. Może po prysznicach? W końcu mamy gościa, może zachlapał. Wieszam dywanik wannowy do wyschnięcia, wycieram podłogę. Zaczynamy śledztwo.
Wieczorem (późnym) znowu woda. No cieknie spod tego wodomierza. W piątek rano kolejny telefon do hydraulika.
Hydraulik nie ma czasu. Ewentualnie mógłby o 12.
Niestety oboje pracujemy w tym czasie.
Hydraulik proponuje żebyśmy sobie zakręcali wodę w mieszkaniu to nie będzie nam ciekło.
Pytam jak w takiej sytuacji korzystać z łazienki?
Hydraulik mnie ochrzania bo on jest zajęty i ma na dziś omówionych 20 osób do przeglądu.
Mówię mu żeby na mnie nie krzyczał.
Hydraulik proponuje godzinę 21.
Jesteśmy wieczorem umówieni. W zamian proponuję poranek (do 11).
Hydraulik o 11 nie może
Ponawiam propozycję aby pojawił się PRZED 11
Hydraulik spróbuje.
Antrakt, w którym idę do pracy.

Akt 4
Szalony Naukowiec donosi, że hydraulicy przybyli a z łazienki dobiegają wezwania ku czci najstarszego zawodu świata. Czyli chyba działają.
Niedługo potem kolejny raport: wyszli, on nie rozumie co dokładnie powiedzieli, ale wedle jego oceny nic nie zrobili. "Może lepiej zadzwoń do niego".
Dzwonię.
Hydraulik nie widział żadnej wody, nie widział żeby coś ciekło, coś tam próbował dokręcić a w ogóle to jakiej wielkości była ta kałuża na podłodze? Może to była tylko kropla bo dla niego to bardzo dziwne że wszystkie inne wodomierze są ok a do tego jednego on musi przychodzić dwa razy.
Acha.
Wobec niniejszego dictum obiecuję hydraulikowi, że następnym razem zrobię kałuży zdjęcie zanim go wezwie.

Epilog
Mniej więcej co trzeci dzień na podłodze w łazience pojawia się woda. Podejrzewamy ze hydraulik ustawił jakiś timer, żeby ciekło raz na jakiś czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz