Mąż mój, jak na Naukowca przystało - niezależnie od stopnia szaleństwa - jest człowiekiem bardzo precyzyjnym. Dokładnym. Skrupulatnym. Dbającym o szczegóły. Nigdy nie czyta niczego po łebkach, z obejrzanego filmu pamięta każdy szczegół, a także przejawia zamiłowanie do tworzenia różnego rodzaju tabelek.
Ta strona jego charakteru ujawnia się również w kuchni. Kiedy kroimy warzywa na sałatkę ja siekam je jak wpadną pod nóż, Szalony Naukowiec kroi swoje w idealnie równe sześcianiki o wymiarach 3mmx3mmx3mm. Natomiast podczas robienia ciasteczek... Cóż, ja biorę foremkę i wycinam kilka rządków tego sane kształtu pod rząd. Ewentualnie, jeśli znudzi mi się monotonia, układam kilka foremek koło siebie. Gdy ciasteczka wycina Szalony N sprawa ma się inaczej. Wykorzystane są absolutnie wszystkie foremki jakie są dostępne. Układane są pieczołowicie jedna przy drugiej dotykając się brzegami, a ich konfiguracja jest starannie przemyślana, a także czasem poddana próbom. A to wszystko w celu maksymalnej optymizacji zagospodarowania przestrzennego rozwałkowanego kawałka ciasta. Ps.
Poszliśmy po choinkę nr 2. Dzisiejszy typ Pana od Choinek to Peru
"Wykorzystane są absolutnie wszystkie foremki jakie są dostępne. Układane są pieczołowicie jedna przy drugiej dotykając się brzegami, a ich konfiguracja jest starannie przemyślana, a także czasem poddana próbom. A to wszystko w celu maksymalnej optymizacji zagospodarowania przestrzennego rozwałkowanego kawałka ciasta." To o mnie ;-)
OdpowiedzUsuń