Goście

czwartek, 4 lipca 2019

Czyny mówią więcej niż słowa

"Mówił, że zrobi dla mnie wszystko, choć nie zrobił nawet kawy rano" przeczytałam w zajawce artykułu Wysokich Obcasów na temat rozstań i przypomniało mi się moje ulubione powiedzenie "czyny znaczą więcej niż słowa".
Słowa są fajne. Można dzięki nie mu przekazać swoje myśli, swój stan ducha, poglądy, przekonania innej osobę. Dokładnie się wyrazić. Słowami można też powołać do życia całe nowe światy, tworzyć historie. Niekoniecznie istniejące w rzeczywistości.
Dawno, dawno temu miałam chłopaka. Nazwijmy go eS (jak eks). S miał gadane. Potrafił świetnie wykręcić kota ogonem i przegadać mnie na wszystkie strony i zawsze znaleźć dla wszystkiego jakieś pokręcone uzasadnienie. Ach jak on mnie kochał, jak mu zależało, jak planował ze mną wspólną przyszłość, jaki był wspaniały: pracowity, otwarty*, tolerancyjny, godny zaufania... w gębie. A ja wierzyłam. Sporo czasu zajęło mi dojście do wniosku, że dopóki nie idą za nimi czyny, słowa pozostają tylko... pustymi słowami i niczym więcej. I że mam prawo oczekiwać czynów, a nie tylko gadania. Oraz, że człowiek potrafi powiedzieć na swój temat naprawdę różne rzeczy, aby przedstawić się w pożądanym świetle, a obraz, który kreuje może bardzo różnić sie od rzeczywistości. I to nawet nie zawsze musi być celowe kłamstwo, ale zwykłe koloryzowanie żeby przedstawić się w lepszym świetle (typowe na początku romantycznej znajomości) albo przedstawianie mylnego wyobrażenia na swój temat. Chyba żaden człowiek nie widzi siebie w sposób obiektywny, ale niektórzy wykazują się naprawdę silnym myśleniem życzeniowym - ale to już temat na inny post. Do rzeczy.
Co z tego, że mówi, że jest tolerancyjny i ma otwarty umysł*, jeśli przeszkadzają mu twoje szorty albo bluzka na ramiączkach?
Co z tego, że mówi, że jest gotów ciężko pracować na waszą wspólną przyszłość, jeśli nic nie robi, bo żadna praca nie jest dla niego dość dobra?
Co z tego, że mówi, że jesteście partnerami, jeśli po pracy zasiada na kanapie a ty ogarniasz sama wasz wspolny dom?
Co z tego, że mówi, jak bardzo cię szanuje, jeśli spóźnia się na umówione spotkania i nie dzwoni wtedy, kiedy obiecał?
Co z tego, że mówi, że chce się tobą opiekować i o ciebie dbać, jeśli nawet nie przychodzi mu do głowy zaproponować, że odprowadzi cię wieczorem do domu, albo zrobić ci zakupy, gdy jesteś chora?
Co z tego, że mówi, że cię wspiera, jeśli jednocześnie oczekuje, że porzucisz pracę, która jest dla ciebie ważna i zajmiesz się domem?
Co z tego, że mówi, że ci ufa, jeśli nie chce żebyś wychodziła wieczorem z koleżankami?
Co z tego, że mówi, że chce spędzać z tobą czas, jeśli jednocześnie nie podejmuje wysiłku ani inicjatywy żeby się z tobą spotkać albo porozmawiać przez telefon?
Co z tego, że mówi, że mu na tobie zależy jeśli nie dba o zaspokojenie twoich potrzeb?
Co z tego, że mówi, że możesz na nim polegać jeśli nie dotrzymuje słowa?
Co z tego, że mówi, że uwielbia z tobą rozmawiać, jeśli jego inicjatywa w rozmowie ogranicza się do "jak minął ci dzień"?
Co z tego, że mówi, że możesz na niego liczyć, jeśli nie ma go przy tobie, gdy go potrzebujesz?
Co z tego, że mówi, że zrobiłby dla ciebie wszystko, jeśli nie robi nawet kawy?
* nie wiem jak wy, ale ja nie znoszę określenia "open-minded". Kiedy słyszę, jak ktoś mówi o sobie "I'm open-minded" dostaję reakcji alergicznej. Może dlatego, że jeszcze nigdy nie spotkałam osoby, która by faktycznie była "open-minded" i użyła tego określenia pod swoim adresem.

2 komentarze:

  1. Myślę, że większość z nas była najpierw w gorszym (czasami bardzo złym, jak np. ja) związku i wyciągnęła potem po prostu odpowiednie wnioski.
    Open minded nie mówię o sobie, ale w psychologii jest taka cecha jak otwartość na doświadczenia (https://en.wikipedia.org/wiki/Big_Five_personality_traits) i tej cechy mam u siebie dużo, sprawdzone i testem i życiem :-) Open-minded natomiast staram się być; mam wrażenie, że z wiekiem przychodzi mi to coraz łatwiej. Niemniej jakoś nigdy nie myślałam, by opisywać siebie tym akurat określeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wieeem, robilqm kiedys ten test (nie pamiętam oczywiście wyniku, ale staram sie w sobie rozwijać tę cechę). Po prostu nie lubię jak ktos siebtak opisuje, taki mój kaprys :p odbieram to jako zaklinanie rzeczywistości czy coś w tym rodzaju

      Usuń