Goście

niedziela, 14 czerwca 2020

Odblokowywanie osiągnięć i disco polo

Ostatnie dni upłynęły mojemu mężowi na odblokowywaniu kolejnych osiągnięć na drodze do polskości.
Zaczęło się od tego, że wybraliśmy się na długi weekend nad jezioro. Wynajęliśmy domek w ośrodku z domkami w maleńkiej mieścinie na Warmii nad pięknym jeziorem Narie.
Najpierw spędziliśmy jakieś 6h pokonując trasę ok 250km, a głównie to stojąc w korkach.
Zaraz po przyjeździe Szalony Naukowiec natknął się na (pijanego) sąsiada opuszczającego domek obok, aby opróżnić pęcherz pod drzewem jakieś 25m dalej. (Domki mają toalety, jakby się ktoś zastanawiał).
Wieczorem ten sam sąsiad uraczył nas dwugodzinnym koncertem hiphopowym, który zakończył się moją interwencją tuż przed północą po tym jak cała okolica wysłuchała scyzoryk, scyzoryk, tak na mnie wołają (znam ten kawałek od podstawówki, ale nie miałam pojęcia że jest tak koszmarnie długi). Zamiłowanie rodaków do puszczania muzyki z telefonów na cały regulator, w miejscach publicznych pozostaje dla mojego męża nieodgadnioną zagadką natury.
Wczoraj z kolei dokonaliśmy rytuału grillowania kiełbasy. Niestety achievement #grill nie został odblokowany w pełni ze względu na brak karkówki w sklepie. #nexttime


A na koniec zawarliśmy przyjaźń z pijanym jak bela kumplem sąsiadów z domku obok. Najpierw uraczył on nas kilkoma utworami discopolo odtworzonymi na telefonie skonfiskowanym koledze ("nie oddam ci telefonu bo ty puścisz ten swój hiphop, a kto chce tego słuchać" - oświadczył rzucając mi porozumiewawcze spojrzenie - niestety nie trafiło na podatny grunt, bo jakby mnie kto pytał o zdanie to nie chciałam słuchać ani tego ani tego), a potem trzykrotnie zapytał mnie o imię (i nadal go nie zapamiętał), a na koniec dosiadł się do nas i oświadczył, że on to nas lubi najbardziej na świecie.
Doprawdy zabrakło tylko częstowania wódką i ze mną się nie napijesz?, ale chyba się wesołemu towarzystwu skończyła.
Niezależnie od tego folkloru korkowo-grillowo-muzyczno-alkoholowego, muszę powiedzieć, że wyjazd udał się nam świetnie. Nie dość, że okolica przepiękna, a pogoda dopisała, to wszyscy byli dla nas bardzo mili i nie zetknęliśmy się z żadną nieprzyjemną sytuacją pomimo wyraźnie wyróżniającej się aparycji Męża z Importu.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz