Goście

wtorek, 9 czerwca 2020

Don't call me Murzyn

Tyle się teraz mówi o Black Lives Matter. W Polsce jednocześnie w internecie krąży zdjęcie ciemnoskórej dziewczynki trzymającej napis Don't call me murzyn. Można też przeczytać post poświęcony temu tematowi autorstwa czarnoskórego Polaka i posłuchać dyskusji przygotowanej przez #Afropolki.
Internet jak to internet rozgorzał dyskusją na temat tego czy słowo "Murzyn" jest obraźliwe, czy też jednak nie jest. Cytowany jest słownik, wypowiedzi autorytetów językowych, a nawet wikipedia. Widzę, że zdania są mocno podzielone i w sumie się nie dziwie, bo sama poczułam się mocno skonfundowana. Ja też miałam słowo "Murzyn" za neutralne. No po prostu słowo określające czarnoskóre osoby, o - co odkryłam później - dziwnej etymologii (no bo określa czarnoskórych, a pochodzi od Maurów czyli mieszkańców Maghrebu czyli Berberów i później Arabów, a to wszystko za sprawą jakiegoś niemieckiego świętego). Jako dziecko czytałam wierszyk o Murzynku Bambo i nie budził we mnie żadnych negatywnych/pogardliwych/wyższościowych uczuć: ba, bardzo lubiłam tego Murzynka. Taki z resztą chyba cel przyświecał jego autorowi. Jakoś nie zwracałam uwagi na powiedzonka, gdzie słowo "murzyn" występuje w roli synonimu dla "niewolnik" ("murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść", "traktować kogoś jak murzyna"), czy te w stylu "sto lat za murzynami". Człowiek chyba za rzadko się zastanawia nad takimi rzeczami.
No ale język ewoluuje, słowa zmieniają swój wydźwięk. To ze cos kiedyś ma wydźwięk neutralny, nie znaczy, ze zawsze tak będzie - weźmy takie na przykład słowo "kutas". Nie każdy zawsze to od razu czuje, nie każdy w ogóle to czuje, nie każdy się z tym zgadza. Jednak jeśli osoby (nawet jeśli nie wszystkie), których dane słowo dotyczy same mówią, że dla nich jest ono pejoratywne czy obraźliwe, bo - jak w tym przypadku - kojarzy się z dewaluującymi powiedzonkami, to ja wolę to przyjąć i zmienić słowo niż niechcący kogoś urazić.
Takie są moje odczucia, z perspektywy osoby, której mąż zalicza się do grupy nazywanej przez co elokwentniejszych obywateli "ciapatymi" (takie tam niewinne słówko od indyjskiego chlebka i takie użyteczne na wszystkich za białych na "czarny" i za czarnych na "biały), ale też z perspektywy osoby, która w życiu była niejednokrotnie nazywana i przezywana na różne sposoby, niekoniecznie były przyjemne (chociaż nie miały przecież u podstaw żadnego problemu ze mną, moim wyglądem ani pochodzeniem).
a Wy co myślicie?
PS. A tu wspomniany filmik, myślę, ze warto:
https://m.youtube.com/watch?feature=youtu.be&v=xwIfFRmJM0c

2 komentarze:

  1. A propos neutralnego wydźwięku tego słowa, prof. Bralczyk ostatnio stwierdził, że samo to, że to słowo zostało poddane dyskusji na taką skalę, oznacza, że zatraciło ono swój neutralny wydźwięk. Powiedział również, że taki rozgłos dookoła tego słowa w chwili obecnej sprawi jedynie, że osoby, które chcą kogoś mową skrzywdzić - wykorzystają je by dopiec, dowalić. I jeszcze, pozwolę sobie zacytować takie ładne jego zdania: "Słowo zawsze dzieje się zawsze między tym kto je wypowiada i tym kto je słyszy. Ten, kto je wypowiada powinien myśleć o tym, kto go słucha - i jeżeli nie uwzględniamy wrażliwości innych to źle używamy języka." :)

    OdpowiedzUsuń
  2. My myślimy o tym to, co Ty. Tak, "Murzyn" nabrał negatywnego wydźwięku w polskim. I po cholerę sprawiać komuś przykrość?

    OdpowiedzUsuń